niedziela, 29 sierpnia 2010

noite branca/ biała noc


Wczoraj byliśmy w Loule na imprezie z cyklu Biała Noc. Cała sprawa (poza Rosją oczywiście) zaczęła się w Paryżu w 2001 roku. Jest to festiwal sztuki miejskiej (urban art): koncerty uliczne, spektakle, DJ ze specjalnymi chill-outowymi setami, sklepy ze specjalnymi ofertami i zniżkami na tą noc. I wszystko to na biało, bo noc jest biała do samego rana...

Yesterday we went to Loule to see event called White Night. All thing (except famous white nights in Russia of course) started in Paris in 2001. Its festival of urban art: street concerts, performances, famous DJs playing chill-out music, shops making special offers and discounts for this night. And everything in white, because night is white, until the morning...

niedziela, 22 sierpnia 2010

Ciência Viva!


Ciência Viva jest agencją, stworzoną przez Ministerstwo Nauki i Technologii (port. Ministério da Ciência e da Tecnologia) dla propagowania nauki i techniki (dosł. kultury naukowej i technicznej) wśród społeczeństwa, głównie w szkołach. Jednak kiedy szkoły mają wakacje Ciência Viva nie próżnuje...



Co roku w różnych miejscach w całej Portugalii organizowane są rozmaite zajęcia, w których po uprzednim zapisaniu się uczestniczyć można za darmo. Często program prowadzony jest przez rozmaite organizacje pozarządowe, które później mogą liczyć na dofinansowanie materiałów naukowych z pieniędzy Ciência Viva. Nasze stowarzyszenie także bierze udział w tym programie. Jak w każdy czwartek mamy dzień otwarty, więc można zobaczyć obrączkowanie ptaków, oznaczanie motyli nocnych i ścieżkę dydaktyczną. Specjalnie dla uczestników Ciência Viva jest placek, który zwykle pieczemy w zwykłym piekarniku, natomiast podczas projektu Ciência Viva piecze się w 'piekarniku słonecznym'. Zdumiona byłam jak takie proste urządzenie może działać (a właściwie to nawet nie urządzenie a kawałek folii aluminiowej..)
Nadal pomagam Pauli z ćmami. I świetnie jest widzieć jaki zachwyt budzą w odwiedzających nas ludziach 'piękności', które od czasu do czasu się nam zdarza złapać. A właściwie zawsze zdarza się złapać coś budzącego zachwyt w ludziach, którzy normalnie-poza klapnięciem klapką- nie mają z ćmami do czynienia. Wtedy rozdziawiają buzie niemal jak dzieci z czwartej klasy, które pierwszy raz widzą komórkę pod mikroskopem :)

Ciência Viva is agency of Ministry of Science and Technology created for propagating science and technology or as they call it science and technology culture among society, mainly at schools. But when holidays are coming Ciência Viva is still active!
Every year in all Portugal different activities are organized under the patronage of C.V. After registration of participant some of them are for free or small fee. A Rocha is also participating in that program and every Thursday, as usual, we have 'visitor's day'. There is bird's ringing with explanation, nature trail and moth trapping. And special solar- oven cake with coffee break. I was surprised how simple is construcion of this 'oven', just piece of aluminium foil...
Im still helping to Paula with moths. Its great to see how people react when they see our 'beauties' :) When they see all diversity of patterns and shapes... they look almost like children when saw for the first time cell with microscope :)

Ria Formosa



W zeszły czwartek byliśmy w Ria Formosa. W końcu tam dotarłam! Po całym roku tu spędzonym. Ria Formosa to rezerwat ptactwa w Faro, niedaleko lotniska. Właściwe to zastanawiam się jak w ogóle mógł tam powstać rezerwat, nie, jak ptaki tam wytrzymują! Ponieważ tereny są niedaleko lotniska co jakiś czas kilkadziesiąt metrów nad głowami przelatują samoloty. Na dodatek z terenami chronionymi sąsiaduje duże pole golfowe. Ono co prawda hałasu nie robi ale bioróżnorodności też się nie przyczynia... Z drugiej strony na granicy pola golfowego znajduje się jeziorko, które przyciąga rozmaite gatunki ptaków, wśród nich atrakcję Ria Formosa: modrzyka, a także ibisa kasztanowatego, perkoza no i oczywiście flamingi. Ogólnie naliczyliśmy 46 gatunków ptaków, generalnie brodzących (włącznie z tymi pospolitymi zobaczonymi tego popołudnia). Poza ptakami fantastycznie prezentują się saliny, w których zaczyna się krystalizować sól. Niczym marznące jeziora z mini górami lodowymi... Było warto!

Last Thursday we visited Ria Formosa. Finally! I planned to go there a long time ago. Ria Formosa Natural Park is a system of barrier islands that communicates with the sea through 6 inlets. It is very important stopping place for many species of migratory birds, so its full of them during spring and autumn. But during all year its possible to find something interesting. Its somehow strange because area is situated very near to the airport and big golf-course, which doesnt make a lot of noise, but on the other hand doesnt increase biodiversity neither. On the border of golf-course there is pond, which attract many birds, among them attracion of Ria Formosa: Purple Swamphen, but also Glossy Ibis, Great Crested Grebe and of course flamingos. In total that day we counted 46 species of birds, mainly waders. Salinas are other very picturesque this time of the year, when salt start to crystallise. It looks like freezing lakes with mini-icebergs...

niedziela, 15 sierpnia 2010

targ średniowieczny/ medieval fair

W zeszły piątek byliśmy w Silves na medieval fair (dosłownie 'średniowieczny targ'). Od kilu lat w sierpniu przez kilka dni to spokojne miasteczko pośród wzgórz ożywa, wypełnia się setkami dźwięków i tysiącem zapachów. Za czasów kalifatu kordobańskiego była to tętniąca życiem stolica regionu, a przez kilkadziesiąt lat nawet taifa (niepodległe muzułmańskie królestwo). Właśnie ten okres aż do czasów rekonkwisty przywoływany jest do życia podczas spektakli odgrywanych każdego dnia targu. Oprócz tego można zobaczyć sokolników w pracy, maszerujące karawany, taniec brzucha, zjeść 'średniowieczne' naleśniki lub inne potrawy, wypić 'średniowieczną' sangrię w średniowiecznym kubku... Na szczęście toalety są mało średniowieczne... :)

Last Friday we went to Silves for medieval fair. Since few years this normally calm town placed in between the hills revive, fills up with thousands of sounds and smells. When Caliphate of Cordoba ruled Iberian peninsula Silves was full of life capital of this region and for several dozen of years it was independent taifa (Taifa of Silves)- independent muslim kingdom. During festival some shows are performed to bring back this period. Its also possible to see falconers, caravans hanging around the town, belly-dancers, to eat 'medieval' pancakes and other courses, to drink 'medieval' sangria in 'medieval' mug. Fortunately toilets are not so 'medieval' ;)

http://www.youtube.com/watch?v=15he9s5X7-o

najazdy i podboje

Od kilku tygodni z przerwami przeżywamy inwazję mrówek. Co prawda pojawiały się z różnym natężeniem i w różnych miejscach domu nawet w zimie (pozostawiony na noc kubek po słodkim napoju rano bywał czarny i się ruszał) ale teraz przechodzą same siebie. Bebe po zaciętej walce zdołała wygrać jedną bitwę w tamtym tygodniu. Pewnego poranka ze zwycięską miną oznajmiła: "Pozbyłam się ich z kuchni!" Tego samego dnia, po południu ja przeżywałam inwazję na moją łazienkę! W ruch poszły spray'e i dezynfekujące specyfiki. Również udało mi się wygrać. Po kilku dniach spokoju znów pojawiły się maszerujące w szykach po blacie szafek w kuchni. W czwartek rano (wcześnie wstałam ze względu na ćmy) zobaczyłam metalową myjkę do szorowania naczyń całą czarną i dziwnie zmieniającą kształty... okazało się, że to tylko pozostałości po najeździe, który zastała Paula rankiem. Niecałą godzinę później oddziały znów postanowiły uderzyć. Nie tak łatwo zgasić w nich ducha walki... w miejsce tysiąca poległych pojawia się pięć tysięcy nowych...
Dodatkowo pojawiły się również osy, które raz skutecznie zniweczyły naszą próbę cieszenia się kolacją w wieczornym nieupale w ogrodzie. Kiedy tylko pojawił się kurczak stada os zleciały się nie wiadomo skąd. Jak niepyszni musieliśmy chyłkiem umykać z jedzeniem z powrotem do salonu... dzień później bezradnie patrzyłam na osy zręcznie niczym samoloty bojowe atakujące ćmy, spokojnie siedzące w pułapce. Odganianie agresorów niewiele dało a wszystkich zabić nie można (podobnie jak z mrówkami... na ich miejsce pojawiały się nowe...).
Więc poza komarami (normalka przez cały sezon, ale na nie przynajmniej wystarczy posmarować się repelentem) mamy jeszcze mrówki i osy... Pozostaje mieć nadzieję, że chociaż ta druga inwazja jest przejściowa... :)

czwartek, 12 sierpnia 2010

deszcz spadających gwiazd

Dziś wieczór jedziemy do pobliskiego centrum astronomicznego na 'stars party'. Jest to podobna organizacja jak nasza, z tym, że mają tylko jedną placówkę (A Rocha jest międzynarodowa) i zajmują się astronomią. Powód tej wizyty: na dzisiejszą i jutrzejszą noc przewiduje się maksimum Perseid spalających się w ziemskiej atmosferze. Niektórzy mówią o 80 na godzinę. Nawet jeśli będzie 3 razy mniej i tak będzie na co popatrzeć! Gui od kilku dni układa listę życzeń :) wszak przy takiej intensywności trzeba się śpieszyć, nie będzie czasu na wymyślanie na poczekaniu! Tylko nie wiem czy w takie noce jak dzisiejsza to się liczy ;)

Tonight we are going to astronomic center in Mexilhoeira Grande for 'stars party'. Reason: tonight and tomorrow night peak of Perseids falling into the Earth atmosphre is predicted. Some people say it can be 80 in hour. Even if it will be 3 times less its worth to see! Gui is making wishes list, just in case if it will be no time to think about them :) Hmm.. Im not sure if it does count during night like that ;)

wtorek, 3 sierpnia 2010

Festiwal 'Muzyka Świata', Sines

Czas biegnie. W zeszłym tygodniu nagle uświadomiłam sobie, że zaczyna się festiwal muzyki świata w Sines, na który bardzo chciałam jechać. Podobnie jak kilka osób z ostatniego szkolenia w Lizbonie. Więc szybko wysłałam do wszystkich wiadomość, żeby zorientować się, kto jedzie. Odpisało kilka osób, że owszem, wybierają się. Ligia ze swoim chłopakiem też postanowiła jechać więc zabraliśmy się razem. Niestety dopiero późnym popołudniem, bo Portugalczykom zawsze coś w ostatniej chwili wypada, niezaplanowanego. No cóż.... to tylko koncert, nie pierwszy i nie ostatni na festiwalu!
Miasteczko Sines ma ruiny zamku i plażę. A wkoło tego rośnie nowe miasto. Na czas festiwalu zamek i plaża zaludniają się niczym centrum handlowe przed świętami. Rozbawione tłumy przelewają się między miejscami koncertów. Sporo ludzi ogląda koncert z plaży, gdyż jedna ze scen, na której grane są darmowe koncerty, jest tuż obok. Za wieczorne koncerty na zamku trzeba zapłacić, ale tuż obok ustawiony jest telebim, na którym można oglądać to co dzieje się na zamku nic nie płacąc. Ehh.. gdzież tu naszej ojczyźnie do takich standardów, w Polsce nawet wejście na wiejska potańcówkę jest pilnie strzeżone przez rosłych osiłków, coby nikt się nie przemknął za darmo...
W pierwszy wieczór chcieliśmy zobaczyć koncerty na zamku na żywo, ustawiliśmy się więc w gigantycznej kolejce po bilety. Zabawne, że tego wieczoru, wśród setek ludzi bez umawiania się spotkałam właściwie wszystkich znajomych, o których wiedziałam, że będą na festiwalu, ale też tych, o których nie miałam pojęcia! Koncerty były świetne! Szczególnie spodobała mi się Sa Dingding, fenomenalna dziewczyna! Po koncertach na zamku zaczęły się nocne koncerty na plaży... do białego rana!
Kilka godzin snu i na plażę! nie ma co marnować czasu! Pojechaliśmy do Porto Covo, gdzie jest najcieplejsza woda na całym zachodnim wybrzeżu. A wszystko dzięki miejscowej elektrowni, która używa wody z oceanu do chłodzenia.
Drugi wieczór postanowiliśmy spędzić bardziej na luzie. Pierwszy koncert na zamku był za darmo, więc oczywiście poszliśmy zobaczyć. Dla Galicyjskich melodii warto było! Potem kolacja: kurczak z rożna i pieczywo a na deser testowanie sziszy zakupionej przez Ligię poprzedniego wieczoru. Mniam! Udało mi się też wpaść na chwilę na spotkanie Couchsurferów, bardzo profesjonalnie zorganizowane: grupa miała flagę CS, dzięki czemu łatwiej było ich wypatrzeć w tłumie :) Później szaleństwo przy telebimie i na plaży znów do piątej. A może dłużej. Festiwal właściwie nieplanowany. Nie pojadę do Guca w tym roku... więc to była rekompensata!

Evora

Evora